Po 4 latach radni Rady Miejskiej w Gostyniu wrócili do rozmowy o gruntach, które gmina chce odzyskać od Gostyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Chodzi o grunty, które nie zostały wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem i miały zostać sprzedana na korzyść Spółdzielni. Sprawdzamy, jaką ugodę zawarto.
Czy był konflikt między gminą a Spółdzielnią?
Jak wiadomo, już w marcu gostyńscy radni podjęli uchwałę, na mocy której dokonano zmian w gminnym budżecie. Zarezerwowali oni wówczas 130 000 zł, która miało być na wypadek poniesienie kosztów ewentualnego postępowania sądowego, do jakiego musiałoby dojść – przy okazji starań o wyłączenie z wieczystego użytkowania działek, podarowanych kilkadziesiąt lat temu GSM. Nie mówiono wówczas jednak o konflikcie. Burmistrz Jerzy Kulak podkreślał, że cała sprawę chce załatwić polubownie. Gmina Gostyń proponowała zarządowi GSM rozwiązanie kompromisowe. Nieoficjalnie mówiono wtedy, że jeśli gmina odzyska grunty, to możliwe, że wykona prace na rzecz Spółdzielni.
Gmina Gostyń i Spółdzielnia porozumieli się
Finalnie, po kilku miesiącach, okazało się, że gmina Gostyń i zarząd GSM zawarli ugodę w sprawie gruntów. Finalnie okazało się, że samorząd gostyński wpłaci kwotę 550 tysięcy złotych na konto GSM. Cała ta transakcje odbędzie się w ramach odszkodowania. Gmina wpłaci środki, a w zamian przejmie grunty.
Jakie oficjalne postanowienia podjęto?
Okazuje się, że z punktu widzenia spółdzielni mieszkaniowej nie jest to w pełni korzystne rozwiązanie. Tym bardziej, że wartość transakcyjna terenu wynosi około 2 mln zł. Oprócz kwoty, która zostanie przekazana do Spółdzielni, gmina przekazuje także 50 tys. zł ze wskazaniem, by GSM na własnym terenie za te pieniądze nasadziła zieleń, drzewa i krzewy. Co więcej, gmina poza terenami Spółdzielnie zasądzi także dodatkowe drzewa.
Kilka słów przypomnienia
Około 30 lat temu, gmina przekazała tereny GSM w użytkowanie wieczyste. Na tym obszarze, dokładnie przy ul. Górnej miały powstać bloki mieszkalne. W umowie ze spółdzielnią był wyraźny zapis, że ziemia może być wykorzystana tylko pod budowę bloków. Okazało się, że zamiary spółdzielni były inne. Spółdzielnia zamierzała sprzedać te obszary. Dlatego burmistrz chciał odzyskać te tereny.